Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/7

Ta strona została skorygowana.
KAPITAN ULISES FERRAGUT

Pierwszą jego miłością była cesarzowa. Liczyła ona lat sześćset. On miał ich dziesięć.
Ojciec jego, don Esteban Ferragut, notarjusz z Walecji ubóstwiał rzeczy dawne. Mimo że mieszkał tuż obok katedry, w dnie świąteczne i w niedziele nie chodził on wraz z tłumami wiernych na wspaniałe nabożeństwa, celebrowane przez kardynała-arcybiskupa. Widywano go natomiast, jak z żoną i synem dążył do kościoła św. Jana Szpitalnika, by tam pomodlić się przy mszy. Mały to był kościółek, gdzie zrzadka widywało się kogokolwiek w ciągu tygodnia.
Notarjusz, który za czasów swej młodości zaczytywał się w Walter-Skocie, na widok tych starych murów i jakby blanków fortecznych doświadczał wzruszeń niezmiernie słodkich, bliskich tym rozczuleniom, jakie się wyczuwa, powracając do krajów ojczystych. Średniowiecze było epoką, w czasie której pragnąłby był żyć.

Dość było, by zacny don[1] Esteban, malutki, z brzuszkiem, krótkowidz, wstąpił na posadzkę kaplicy ojców szpitalników, by wyczuwał w sobie bohaterskiego ducha. Inne kościoły, mimo wielkość

  1. Don — po hiszpańsku znaczy „pan“ (dominus); tytuł ten zlewa się wskutek stałego użycia z imieniem, czego klasycznym przykładem jest Don-Juan, mylnie po polsku wymawiany Don- Żuan, gdyż właściwie powinniśmy wymawiać „Don-Huan“.