Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/59

Ta strona została przepisana.

ci. Bo kobieta jest artystką, i jak wszyscy artyści Potrzebuje licznej publiczności, tłumu, oklasków...
Ponieważ jednak na ziemi nie było innego mężczyzny, Ewa zaczęła myśleć o błogosławionych mieszkańcach nieba, którzy odwiedzali ją często podczas pobytu w raju.
— Ale, — objaśnił Correa, — pamiętajcie o tem, że Pan Bóg jest królem niebieskim a otoczenie jego — to dworacy, odgadujący jego myśli, podzielający jego uczucia i wszystkie namiętności bardziej od niego sam ego. Dlatego od chwili, gdy Pan odwrócił swoje oblicze od Adama i Ewy i wygnał oboje z raju, wszyscy mieszkańcy nieba odrazu zerwali z niemi stosunki, nie kłaniali się im i unikali ich starannie.
Zdarzało się, że Ewa, przeglądając się w przejrzystej tafli jeziora, słyszała poza sobą szum skrzydeł — przelatywał archanioł, posłaniec niebieski. Ewa znała go, pamiętała, że był jej przedstawiony, a nawet bywał w raju na jej przyjęciach. Ale chociaż przybierała wdzięczne pozy, chrząkała lub nuciła dla zwrócenia na siebie uwagi, archanioł udawał, że jej nie zna i uciekał jak najprędzej.
— I co kobiecie przyjdzie z tego, że jest piękną i dobrze ubraną, mówiła sobie Ewa z goryczą w sercu, kiedy nie przyjmuje nikogo i jest skazaną na życie poza nawiasem towarzystwa.?
I w złości darła, dopiero co uszyte, najpiękniejsze swoje szaty i kłóciła się z Adamem, którego wprost oskarżała o to, że był powodem ich wypadku.
Adam zdumiony spoglądał na nią.
— Jakto?
— Masz czoło zaprzeczyć, żeście, razem z wężem uknuli, nie wiem już jaką intrygę i wzbudziłeś gniew Pana? śmiesz przeczyć, że przez ciebie straciłam ten ogród taki piękny, taki przyjemny, a z nim razem najlepszych przyjaciół?.
— Moja droga, czybyś nie mogła trochę więcej