Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/79

Ta strona została przepisana.

szmeru uwielbienia. Starzy profesorowie, ludzie stateczni, odczuwali pewien niepokój, skoro utkwiła w nich swe ogniste oczy o cokolwiek bezczelnym i władczym wyrazie.
Nie, nie pragnęła miljonów ani sportowca. Wybierze męża według swego upodobania. Pretendenci będą się cisnęli setkami, szczęśliwi, jeśli zechce uczynić z nich swoich niewolników... Przychodził jej wówczas na myśl James Foster, towarzysz zabaw dziecinnych, starszy od niej o rok zaledwie. Widziała jego odstające uszy, obwisłą szczękę i oczy poczciwego psa. I natychmiast, na znak braterskiej przyjaźni, zgrzytała zębami i zaciskała pięści. Ach! z jakąż szaloną rozkoszą obiłaby tego towarzysza lat dziecinnych! Każdego lata, spędzając wakacje u swego opiekuna, rzucała się na niego z pięściami, i kopsała go dotąd, aż wyprowadzony z cierpliwości, oddawał jej pięknem za nadobne. I panna Craven, która nauczyła się walki metodą japońską, pragnęła opuścić szkołę, aby się mierzyć ostatecznie z Jamesem i pokonać nareszcie tego przeciwnika, którego nienawidziła i szanowała równocześnie.

II.

Stary Foster, nie mający nigdy dość czasu na prowadzenie swoich licznych interesów, skwapliwie przyjął projekt podróży, w kilku słowach ułożony przez jego pupilkę. Obowiązki opiekuna ciążyły mu niejednokrotnie i był rad, że będzie się mógł pozbyć Miny na czas jakiś przynajmniej.
Od chwili powrotu ze szkoły dziewczyna ta stanowiła dla starego Fostera przedmiot nieustannej troski. Wkrótce po przyjeździe do domu, zniknęła ku wielkiemu przerażeniu biednego człowieka. Przypuszczając porwanie lub morderstwo, poruszył całą po-