Zdawałoby się, że mimo olbrzymiej płacy, jaką jej wyznaczył Foster, dama do towarzystwa gorąco pragnęła wydostać się z opałów, na jakie ją narażała kapryśna i dziwaczna dziewczyna.
— Wyjdę tylko za człowieka znakomitego! Miss Craven zamyśliła się. Jakiego właściwie rodzaju znakomitości miała sobie życzyć?
W Londynie zdawało jej się, iż pokochała księcia, którego rodowód sięgał do epoki Stuartów. Miłość ta trwała jednakże krótko — przekonała się bowiem, że ten wielki pan bardziej wielbi od niej swoje konie wyścigowe i że, wyszedłszy za niego, musiałaby być zazdrosną o jego stajnię. We Francji rzuciła okiem na kilku wybitnych literatów, cóż kiedy wszyscy byli żonaci, albo też od młodości skrępowani więzami, których rozerwać nie byli w możności. Do tego, widziani zbliska, byli tacy nieciekawi, tacy prozaiczni mimo idealizmu i poezji, któremi obdzielali świat w książkach swych i sztukach!... We Włoszech zainteresowała się dwoma malarzami i szalała przez cały tydzień za słynnym na cały świat tenorem. Ale wystarczyło zaprosić pewnego dnia na obiad tego operowego słowika, aby utracić wszelkie złudzenia. Co za potop głupstw, skoro tylko usta otworzył. A jaki był brzydki i pospolity, gdy nie miał na sobie szat teatralnych i umalowanej twarzy. W Sewilli, podczas Wielkiego Tygodnia, zakochała się w młodym torreadorze, ubóstwianym przez całą Hiszpanję. Król był jego przyjacielem; gdy został zraniony przez dzikiego byka, prezydent ministrów osobiście dowiadywał się o jego zdrowie... Była to sława narodowa! Miss Craven przez kilka tygodni jeździła za nim po wszystkich miastach i miasteczkach Hiszpanji. Ale w końcu i tego bohatera spotkał los poprzedników. Był nieśmiały, bąkał coś niewyraźnie w rozmowie z miijonerką, a przytem nagle zrobiła odkrycie, iż jakkol-
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/81
Ta strona została przepisana.