kina, a na drzwiach okalu ukazywał się stale król prerji na koniu, z dwoma rewolwerami za pasem, w wielkim kapeluszu i czerwonym fularze na szyi. Wieczorem, wchodząc do jakiejkolwiek sali kinowej, była pewną, że przed zgaszeniem świateł ujrzy galopującego na ekranie nieustraszonego Lionela.
Żaden błędny rycerz ani bohater najbardziej sensacyjnego romansu współczesnego nie miał tyle przygód. Wrogowie padali pod jego ciosami jak muchy, tygrysy i pantery zabijał setkami. Sam przytem co chwila był narażony na straszliwe niebezpieczeństwa, z których stale wychodził zwycięsko. Częste ranny, ciągle zagrożony, wychodził zawsze z tych terminów zdrów i cały i to z niewiarogodną szybkością. I zawsze zwracał ku publiczności smętne oczy bohatera-dziecka, oczy, które kłuły miss Craven silniej; niż zapomniana w staniku szpilka. Spotykane w tych podróżach miss panie bezwiednie przyczyniały się do spotęgowania jej „idée fixe“.
— Pani jest amerykanką? Pani niewątpliwie zna Jamesa Goulda osobiście...
Pewnego wieczora miss przekonała się, że jej dama do towarzystwa jest głupią, starą babą... Zaprowadziła ją do kina, aby pokazać zdumiewające przygody króla prerji. W chwili, gdy bohater rzucał publiczności z ekranu swój wzrok beznadziejnie smutny, miss Craven pochyliła się do ucha towarzyszki, szepcząc drżącym ze wzruszenia głosem:
— Co myślisz o nim? czy nie jest piękny?
Dama do towarzystwa obojętnie podniosła oczy — No tak, piękny jest, ale brak mu dystynkcji. — Nie lubiła Cowboyów. Woli filmy, na których występują panie w eleganckich toaletach i panowie we frakach...
Nagle miss Craven uczuła w sobie gwałtowny przypływ patrjotyzmu. Poco ona właściwie włóczy się po Europie? trzeba być snobem aby marnować czas i pieniądze w krajach zgrzybiałych i nieskończenie
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/86
Ta strona została przepisana.