wykształcenia, stosunków, donkiszoteryjnie po uszy zatopiony w rycerskich romansidłach, duch mistyczny, romantyczny, patetyczny, ascetyczny, zdolny do całopalnych natchnień o wysokiem napięciu i propagandy, szukał siebie przez większą połowę życia, aże — znalazł.
Zawiła głębsza pieśń jego żywota wyłania się z nicości dość późno — w 30. roku życia, gdy ranny przy oblężeniu Pampelony, leżał przyszły wódz Ecclesiae Militantis na łożu boleści, czytając „Złotą Legendę“ (Jacques de Voragine — XV. wiek) i nawiedziony przez wizyę ślubował, jak wielu innych spółczesnych, pielgrzymkę do Jerozolimy. Odtąd poddaje się wszystkim praktykom askezy. Sam nic nie wiedzący, rycersko ciemny, wędruje od sioła do sioła chwaląc Boga, i Madonnę, której się ofiaruje za rycerza, obrońcę i służkę, siebie zbawia, Maurów siecze, przeżywa w duszy nieomylnie głodnej czynu bohaterstwa, poświęcenia za wszelką wysoką cenę, twórcze niepokoje...
Wszystkim tym porywom stoi na przeszkodzie nieznajomość łaciny. Boga chwalić — to umiejętność. Religia była i jest sztuką.
I oto nie pierwsza w jego życiu, ale jedna z najtwardszych prób charakteru, rozkazodawczej woli, której ten człowiek był mistrzem.
W 33. roku życia staje żołnierz Madonny, Ignacy