troski o jego dobrobyt. Będę cię, wole, żywił, iżbyś na mnie pracował. Będę cię, wole, na pieczeń tuczył, będę cię w chorobie lekkiej piastował, w chorobie ciężkiej, — wybacz, żgnę żegadłem pod gardziołek. Wszystko co jest twoje, mojem będzie. Ale bez prawa wzajemności — rozumiesz? Lubię korność i karność, a zwłaszcza lubię grzeczne rzemyki ze skóry wolej. One bowiem łączą pokolenia wołów i sprzęgają pług z oraczem. Tako i po śmierci, mimo woli, służysz niewoli, wole mojej woli.
Za najdzikszą postać despotyzmu poczytuję jednak despotyzm klechów.
Jest on kamieniem obrazy boskiej, gdyż Chrystus rzekł po stokroć, po tysiąckroć tysięcy razy: nie masz tu pierwszych, ani ostatnich, królewstwo moje nie z tego świata, syn Boży przyszedł nie po to, by mu służono, jedno iżby służył i t. d. i t. d. w nieśkończoność cnót, przywalonych ciężarem wieków...
Powinniśmy pobłogosławić tej prawdzie, iż nie wszyscy biedni odzyskują świadomość, dumę i żądzę przemiany tego co jest. Większość, zrodzona w chlewnej nędzy, głuchnie na glosy buntu.
Ciągłość niewoli — to wróg nad wrogi niewolnika, szpieg i sprzymierzeniec na żołdzie ciemięzcy.