Jedynie rozumnym byłby rząd, zabezpieczający wszystkim jednakowe gwarancye prawa.
Małżonka człowieka o 40 talarach rocznego dochodu a więc pana na kawałku ziemi, była krawczynią i pochodziła z opactwa, które przynosiło właścicielowi 100.000 franków rocznej renty.
Pewnego dnia, gdy człowiek o 40 talarach został ojcem syna o 40 talarach, przyszło mu do głowy zadać mu kilka zuchwałych pytań.
— Czemuto — pytał — ci panowie (z opactwa) pochłaniają tylu czterdziestotalarowych ludzi: czy przynoszą oni państwu jakąś znaczniejszą korzyść lub pożytek?
— O, nie, miły sąsiedzie.
— Czy więcej dbają o swoje potomstwo?
— Tak... to jest, nie...
— A więc dzielniej uprawiają ziemię, mężniej bronią Ojczyzny?
— Ależ nie, nie... Nic nie czynią, ale odprawują za nas modły.
— Tak? — rzekł człowiek ułamkowy — to i ja potrafię: niechże się ze mną podzielą...
Niewola jest tak stara, jak wojna, wojna — jak ludzkość.
Żaden z prawodawców starożytnych nie podnosił