danką!“ Być może dlatego mam być „poddanką“, że — jak mówi p. Moliére „du coté de la barbe est la toute puissance.“ Piękny zaiste wzgląd! Więc dlatego, że wam dano brodatą twarz ludożercy, którą musicie golić, mnie zaś dano gładką, mam być podnóżkiem mężczyzny?“
Ks. de Chateauneuf, który był wytwornym, dobrze wychowanym i ułożonym światowcem, nie podniósł tak groźnie rzuconej rękawicy.
— Niewiasto! bądź poddanką twego męża — cedziła przez zęby marszałkowa, — pański Paweł był parobkiem!
— Był to człowiek nieco twardy — rzekł p. de Chateauneuf — i żądny władzy. Z góry przemawiał nie tylko do kobiet, ale i do św. Piotra, którego uważał za prostaka. Nie należy jednak brać wszystkiego, co mówi, dosłownie... Toż dzisiejsi zarzucali mu nawet skłonność do jansenizmu...
— Widzi pan — rzekła zwycięsko p. de Grancey, przystępując do rannej tualety — od razu pomyślełam sobie, że musiał to być heretyk.
Dziewczęta wcześniej czują, niż chłopcy — myślą...
Dwa słowa o niedorzecznem wychowaniu naszych córek.
Od wczesnych lat wpajamy w nie żądzę podo-