Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/167

Ta strona została przepisana.

Słyszał jednak wyraźnie, jak mała zanosiła się od płaczu, opowiadając starej o swojem nieszczęściu i zaciekawiony patrzał dalej — jak mówi gmin — „na własne oczy“.
Wypada jednak stwierdzić, że nie wzruszyła go młodość, ani krągłe biodra, ani soczyste, kąśliwe usta i zęby młodej damy, ale wzruszył go smutek młodej i nieszczęście pięknej.
Jakoż Memnon nie zbiega, ale schodzi na dół, nie krzyczy, ale mówi do młodej, jako człowiek i mężczyzna, mający nad wszelką rozpaczą i kobietą przewagę rozsądku i stateczności.
Historya dziewczyny była rzeczywiście niezwykła. Każda opowieść młodej jest niezwykła, a zwłaszcza gdy ją słyszy człowiek, który przed chwilą doskonalił się w praktykach kształcenia woli i rozsądku i wyostrzywszy miecz, szuka. kogoby nim przebił. „Szkoda bowiem męstwa, gdy nie przyjdzie do starcia.“
Cóż opowiada zawżdy mądra samiczka zawsze dość patetycznemu samcowi?
Rzecz niesłychana. Oto istnieje wuj, opiekun, smok, wróg, łotr, gwałciciel. Oczywiście — zagarnął cały majątek dziewczynki i teraz nastawa na ostatni skarb — cnotę.
Memnon inny u siebie w mieszkaniu, inny — na dworze, nie wie, czy ze stanowiska rozsądku wypadek zasługuje na wiarę, ale ona o nin Innego me prosi, jak o radę i wlot chwyta zakłopotanie kawalera....