religii, synobójstwa, samobójstwa. Należało wykazać, należało wiedzieć, zali być to mogło, ażeby ojciec i matka ku chwale Bożej zamordowali syna, brat zadusił brata, przyjaciel przyjaciela; czy winni byli sędziowie, co żadnej nie ponosząc ofiary, na śmierć męczeńską wydali niewinnego ojca, czy też zbłądzili, darując żywot matce, bratu, przyjacielowi?
Jan Calas, w przededniu procesu 68-letni starzec, przez lat trzydzieści był kupcem w Tuluzie. Cała rodzina wyznawała protestantyzm, prócz jednego z dzieci — Ludwika, który się na katolicyzm nawrócił i otrzymał od ojca skromną pensyę roczną.
Ustala się więc na początku stosunek wolny od zaciekłości, prosty, ludzki[1]. Zresztą w domu Calasów od lat trzydziestu żyje i mieszka stara służąca — katoliczka (Joanna Vignière), która wszystkie dzieci Calasów wypiastowała.
Najstarszy z synów Jana Calasa — Marek Antoniusz, literat, uchodził za „niespokojnego ducha“.
Młody ten człowiek, nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniego stanowiska ani w handlu, do
- ↑ Dalsze losy Ludwika Calasa sprawy Calasów nie dotyczą. Ważne są tylko dwa fakty ogłoszone podczas rewizyi procesu: list jego brata — Marka Antoniusza, w którym nazywa go odstępcą („nobre déserteur nous tracasse“) i akt, zgłoszony przez ojca Jana Calasa przed radcą parlamentu De la Notte, w którym ojciec nawrócenia synowskiego nie tylko nie potępia, zaś przeciwnie, sądzi, że ingerencya rodziców jest w sprawach wolności sumienia niedopuszczalna.