Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/191

Ta strona została przepisana.

Mimo to sześciu żąda skazania Jana Calasa, jego syna — Piotra i Lavaisse’a na śmierć przez katowanie, zaś matki — Calasowej — na stos. Siedmiu innych, oględniejszych, obstaje przy badaniu oskarżonych.
Znalazł się jednak w Tuluzie jeden mąż cnotliwy sędzia śmiały, bystry a niezależny. Był to p. de la Salle, radca parlamentu. On to pierwszy wskazał na pogwałcenie prawa, nicość wstępnego śledztwa. On też pierwszy potępił i niesłychany pośpiech, z jakim oddano hold samobójcy z oczywistym zamiarem narzucenia opinii gminu parlamentowi. Z bystrością, przynoszącą zaszczyt prawnikowi każdego czasu, w lot pochwycił de La Salle przyczynę sprawy, wykazał niedorzeczność oskarżenia. Zaś przedewszystkiem zażądał zbadania niektórych oskarżonych, jako świadków. Żądanie to dotyczyło głównie Lavaisse’a i służącej Joanny Vignière, stojących poza rodziną Calasów.
„Niema w całej sprawie (myślał de La Salle) tak silnej presumpcyi, która mogłaby podważyć zasadnicze domniemanie prawne, które zgodnie z działającem w Langwedocyi prawem rzymskiem i prawem naturalnem broni ojca rodziny od podejrzenia o dzieciobójstwo“...
... Uważając sprawę za przegraną, zniechęcony oporem dwunastu towarzyszy, de La Salle składa mandat sędziowski i odchodzi. Z chwilą tą traci Jan Calas jedynego swojego obrońcę.