annę Vignière, jako katoliczkę, wypuszcza na wolność wszystkich, prócz Piotra Calasa, którego skazuje na wygnanie.
Znalazła się po długiem szukaniu licha, niska furta i przez nią — a nie symbolicznie — przez jedną z bram Tuluzy idzie Piotr Calas na wygnanie.
Towarzyszy mu ksiądz missyonarz, nakazuje powrócić do miasta i odprowadza do klasztoru Benedyktynów.
„Przy furcie klasztornej czekał na mnie znowu o. Bourges. Zapewniał, że wyrok nie będzie wykonany, jeśli się nawrócę. Cztery miesiące byłem w klasztorze. Wreszcie uciekłem i dziś gotów jestem wrócić do celi więziennej, którą mi wskaże mój król, gotów jestem przelać krew swoją za świętą pamięć ojca i nieszczęśliwą matkę“.
Nie koniec na tem. Mnichy porywają dwie córki pani Calas, w procesie nie figurujące, nawet nieobecne w Tuluzie i zamykają je w klasztorze.
Dopełnia się miara. Dopisano książkę do ostatniej karty, słowa, punktu.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Walka dokoła procesu trwała trzy lata.
Z małego zakątka Szwajcaryi, pomiędzy górą Jura a Alpami, z cichej samotni, gdzie odwiedzają Voltairea książęta, dumniejsi od króli, generalicya, co wykształceńsze czasu lekkoduchy — wyszło pierwsze słowo.