przez beztwórczą, coś — z niczego. Istnieje — do czarta! — jakaś różnica pomiędzy geniuszem jego Newtońskiej Mości, a gromadzkiem śmietniskiem osłów!
Rozum sięga Wszech-Rozumu. Duch-kierownik musi mieć Ojca-Kierownika. Maszyny pięknej a sprawnej nie zbuduje umysł szpetny i nieprzemyślny, świat — przepotężna maszyna, przenadogrom trudu, układu i treści, miałby być bryłą, mechanizmem nieprześwietlonym — Myślą?
Argument ten należy do równie starych, jak — doskonałych.
System astralny, kołowroty Ziemi dokoła słońca opierają się na ścisłej koncepcyi matematycznej, Platon, praw tych jeszcze nieświadom, z szczęśliwą wszakże intuicyą nazwał Boga „wiecznym geometrą“ i odgadł, że tu czynnym jest duch twórczy. Przyznaje to i Spinoza.
Wreszcie powróćmy z tej nadziemskiej jazdy do ogniska poznania. Idea Boga narzuca się nam z tak nieodpartą, imperatywną mocą i koniecznością, że oczywistość jej równa się oczywistości — Rozumu.
== Mimo to, mimo argumentacyę tak wyczerpującą i wykluczającą wszystkie inne, znane mi są „duchy buntownicze“, które odrzucając zasadę Istoty twórczej, mało znanej lub nieznanej i niepoznawalnej, twierdzić się „ośmielają“, że przyczyną rzeczy wi-