złośliwą; a jeżeli — nie mogła, to nie wahaj się bezmiernie Wielką Istotę pojmować jako siłę, ujętą w pewne granice Rozumu.
Świat jest kotłowiskiem zła moralnego i fizycznego i to „wszystko jest dobre“ Schaftesbury’ego, Bolingbroke’a i Pope’a brzmi, jak paradoks pięknoduchów lub kiepski żart ludzi przesytych i płytkich. O skałę Zła rozbiły swoją łódź wszystkie szkoły filozoficzne. Ostaje się nam jeno pocieszenie... sznura. Z cnotliwą, wartą królestwa niebieskiego, rezygnacyą powiedzmy, że... Bóg, dając to, co mógł, więcej — nie mógł...
Ta konieczność „wszechmocy“ kładzie kres wszystkim sporom o utracone raje.
Powiedzmy jeszcze ciszej — jeszcze korniej: „świat.. mógł... być gorszym“ — jako niewolnikom bytu przystało.
== Stanąłem u kraty przed rozmównicą klasztorną, gdy siostra Krągłozada rzekła do siostry Konserwy:
„Opatrzność daje mi wyraźne dowody miłości. Ach, moja droga! Wiesz, jak kocham swego wróbla, jest dla mnie — wszystkiem! I tej nocy zmarłby niechybnie, gdybym nie zmówiła na intencyę jego wyzdrowienia dziewięciu Zdrowasiek. I powróciło moje kochanie do zdrowia! 0, módlmy się do Panienki Najczystszej“.
Obecny metafizyk rzekł: