Jest to szumne, dalekonośne słowo, odarte z wszelkiego pozytywnego znaczenia, nieprzenikalne i zawarte w sobie. Inni zaś mówią: „Dusza — to materya“.
Prosimy o dowody.
Być może dlatego jest dusza materyą, że materya jest podzielną i dotykalną, zaś myślenie takiem nie jest.
Więc znowu słyszymy okrzyki zwycięzkie: „myślenie nie jest drzewem, ani kamieniem, ani piaskiem, ani metalem, a więc myślenie nie może być do materyi przywiązanem. Wszystkiem tem nie jest również siła ciążenia, ruch, rozrost, życie, a jednak są one do materyi przywiązane.
Twierdzić dalej, że Bóg nie jest mocen nadać materyi biegu myślenia, materyi przeduchowieć jest bezrozumem, najniedorzeczniejszym z tych, jakie kiedykolwiek wyłoniły z siebie szkoły patentowanego głupstwa.
Nie ustalamy Boskiego Czynu, wierzymy jednak że uczynić to było w jego mocy.
Kusząc się o sumienność, nie możemy sobie pozwolić na bałamutne definicye duszy. Żyjemy — odczuwamy — myślimy. To pewna. Ale skoro tylko uczynimy jeden krok dalej — popadamy w przeotchłanne mroki, te jeszcze popełniając przepastne szaleństwa, że dyskutujemy o przedmiocie nieznanym i niepoznawalnym.
... Tu objawienie góruje już nad filozofią. Sys-
Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/55
Ta strona została przepisana.