Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/78

Ta strona została przepisana.

nistra dworu, niegodziwca, w którego dworacy stryja wmówili, że on „może wszystko“. Nie posiadał on ani jednej cnoty Zadiga, wyzut mądrości, wdzięku i wstydu, ale temniemniej uważał się za coś nierównie odeń lepszego — dlatego chyba, że Semira ze wstrętem odrzuciła jego miłość. Ślepy i głuchy na wołania rozumu i księgi Zoroastra, zdał się cały nikczemnej zazdrości i przez próżność uwierzył, że kocha ją namiętnie, (choć jej nie kochał) i pożąda, (choć jej nie pożądał).
Przeto nakazał służbie dziewicę porwać i przyprowadzić.
I porwali kochanków... A uczynili to tak okrutnie, że zadali im ból i rany. I przelali krew istoty, której słodkie spojrzenie wzruszyłoby (i nieraz wzruszało) tygrysów z góry Emaus... Tako się nagradza cnotę.

(Zadig ou la Destinée.)

== Co nazywacie „szczęściem“?
Pewną sumę rozkoszy? Takiego szczęścia zaznał niejeden. Ale jeśli mianem tem objąć trwale niezmienne zadowolenie i nieskończony szereg różnorodnych, ale błogich wzruszeń, to dla tego szczęścia zbraknie wam ziemi, — szukajcie go gdzie indziej.
Nie jest przecież absolutnem szczęściem przewaga środków i stanowiska. Nędzarz, wyrobnik może być szczęśliwszym od księcia, najbrzydsza kobieta może być szczęśliwszą od Heleny i Kleopatry.