Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/135

Ta strona została uwierzytelniona.
113


pozytem będąc, sam Waćpana odszukać w Radomiu nie mogę.
Zawsze Waćpana Dobr. miłego mi pana brata i commilitona z szczerym afektem przyjaciel i alter Kamrad
Major Jasiński.
P. S. Do Rozworza z Radomia przy dzisiejszej dobrej pogodzie spacerem miła a krótka droga, a napowrót, jeśli spieszno będzie, nie nocowawszy wracać, końmi wuja mojego odprawię».

Przeczytałem list ten z wielkiem zdziwieniem, bo istotnie tego Jasińskiego znałem. Było dwóch Jasińskich w wojsku pruskiem za moich czasów; jeden był już pułkownikiem gwardji, kiedym ja jeszcze jako gimejne zaczynał gryźć chleb żołnierski, i ten pułkownik Jasiński, w którego regimencie ów sławny z swych przygód baron Trenck służył, sprowadził był z Polski swego synowca, aby fortuny między Niemcami szukał. Owoż tego drugiego młodego Jasińskiego poznałem był już jako oficera w Poczdamie, a później w jednej z nim brygadzie będąc, spędziliśmy cały długi kampament na Śląsku.
Mogło to być tedy naprawdę, że ten Jasiński pod Radomiem będąc, a o mnie się dowiedziawszy, ten list pisał — ale zaraz też na myśl mi przyszło, czy to nie pierwsza zasadzka na mnie, aby mnie za miasto samego wywabić. Pokazuję ja kartelusz ten moim przyjaciołom, a Deibel przeczytawszy go, rzecze:
— Owo dali znak o sobie, urwisy! Toć Wać-