Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/157

Ta strona została uwierzytelniona.
135

chędogie i pasowne. Król Jegomość, dbając o swoją gwardję, coś już na krótko przed śmiercią swoją sprawił był regimentowi całemu mundur okazały paradny, jakim się żaden inny pułk, nawet dragonja JMĆ pana koniuszego Wielopolskiego pochwalić nie mogła. Owo cały regiment miał od wielkiego święta kolety z łosiej skóry, kształtem francuskim krojone, czerwonemi taśmami pięknie burtowane, na piersiach zaś i na plecach u koletów były dwie pozłociste gwiazdy, albo jakoby słońca.
Moderunek był dobry i według reguł niemieckiej praktyki militarnej. Miał każdy żołnierz karabin, pałasz, bagnet i parę pistoletów, czyniąc niemi musztrę pieszą lub konną, bo obie znać musiał, jako iż dragoni w batalji według obu regulamentów zażywani być mogli. Konie same tęgie i silne fryzy, trochę ciężkie, ale dobrze dobrane.
Za ambicję to sobie miałem, żeby, kiedym dobrego żołnierza dostał, jeszcze lepszego zeń zrobić. Trochę mi to twardo było zrazu, bo i żołnierze i oficerowie moi trochę do wygód się przyzwyczaiwszy, niechętni byli do ostrej musztry, cały kunszt na paradnym marszu, na trzymaniu ordynku, a na zręcznem skwerowaniu bronią przed królem i hetmanami sobie zasadzając. Było też mnogo hałasu, jako ludzi męczę i oficerów niepotrzebnie turbuję — ale żem się nauczył karność chować u Prusaków, a mocną ręką władzę w chorągwi trzymałem, więc musiało być po mej woli.
Jakoż bez przechwałki to, a z chlubą poczciwą powiadam, że chorągiew moja była tak dobrze wy-