Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

niu istotnych barw, której nie nadadzą studja, a odpowiednio zorganizowany talent jedynie». W celu ściślejszego zdefinjowania, na czem polega koloryt historyczny, Łoziński powołał się na jedną z krytyk J. Klaczki, w której rozróżnione są dwa niejako rodzaje prawdy w odtwarzaniu jakiegoś wieku i narodu — materjalna i moralna; pierwsza, mechaniczna, lokalnym pospolicie nazywana kolorytem, jest małej wagi, druga, duchowa, żywotna, stanowi rzeczywistą i jedyną wielkość i wierność kreacji. Łoziński zgadzał się z Klaczką, iż główną rzeczą jest owa moralna atmosfera, ale mimo to nie radził przejmować się pogardą tej pomocy, jaką dają studja, bo nie każdy posiada genjusz Szekspira, któryby poetyczną potęgą i intuicją zastąpić mógł braki dokładniejszej znajomości historji, przed utonięciem zaś «w jałowym zamęcie erudycyjnych drobnostek i fraszek archeologicznych ustrzec powinien zmysł artystyczny — a bez takiego zmysłu trudno sobie wyobrazić powieściopisarza».
Co w tej drobnej rozprawce jako krytyk doradzał innym, to jako powieściopisarz zastosował przedewszystkiem do siebie; zmysł artystyczny posiadał i nad jego rozwinięciem i wy-