Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/246

Ta strona została uwierzytelniona.

224

— Rozważ bracie, czy twoja impreza uczciwą jest a stateczną? Skarżyłeś się sam zawsze na to, że w Polsce ambicja górą stoi nad rzeczą publiczną, a sam czy ambicją nie zgrzeszysz? Podraśnięto cię na miłości własnej, i owo już racja tobie, aby służbę porzucić. Skarżyłeś się na brak posłuszeństwa w kraju, na niesforność a krnąbrność animuszu, owo patrz, czy ty sam posłuszeństwa nie łamiesz? Powiadasz, żeś krzywdy się doczekał i żeś godniejszy na komendanta. Albo ci to przystoi, bracie, być sędzią twoich własnych zasług? Krzyw jesteś temu, że nie ty, ale kasztelanic Ostrowiecki wziął partją. A któż wie, czyli on nie godniejszy? Może on naprawdę lepiej się sprawi, może ma zdatność wojskową nad wiek swój i nad spodziewanie twoje. A gdyby ta nominacja i niesprawiedliwą była, maszże ty prawo buntować się przeciw władzy twojej? Owo nie sztuka słuchać, kiedy rozkaz po woli a fantazji twojej; łacny to wtedy posłuch i miła powolność; ale słuchać i poddać się rozkazaniu, choćby ono przykre ci było, tem się cnota posłuszeństwa mierzy, to jest ogniem probierczym subordynacji! A baczże na to, żeś żołnierz, a żołnierzowi co wyżej stoi nad posłuch a uległość ślepą? Nie zapomnijże o tem, że czyn twój zgorszenie wywoła, i przykład zły da buty krnąbrnej, a do tego w tej naszej Polsce już zachęty nie potrzeba, bo i tak wszędy swawola, a hardość fantazji prym przed obowiązkiem wodzi!
Takowe argumenta, które jakoby z natchnienia mi płynęły, obaliły moją decyzję — a na drugi dzień rano obudziłem się z rezygnacją, a nawet z we-