Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/260

Ta strona została uwierzytelniona.

238

gorzała, odwrócił taraban dnem blaszanem do góry i na ziemię go ustawił.
Wtedy ja wydobyłem kartel p. kasztelanica i rzuciłem go stepce pod nogi, wołając:
— Stepka, spal to infame!
Na tę komendę stepka podniósł kartel, pokazał go dokoła, potem podarł w kawałki i na odwróconym tarabanie spalił...
Pan kasztelanic i jego towarzysze stali jakby z kamienia, tak im snąć cała ta egzekucja była niespodziewaną i tak ich z wszelkiego zbiła kontenansu. Ja tymczasem czyniąc dalej co należało, przywołałem unteroficera z mojej chorągwi i kazałem wziąć natychmiast pod areszt p. kasztelanica i dwóch Towarzyszy, co kartel jego nosili, to jest JPana Dzierżka i Sobolewskiego. Na ten rozkaz ocknął się pan kasztelanic i z dobytą szablą ku mnie furiose się rzucił — tak, że go ledwie powstrzymano. Zrobił się teraz tumult między pp. Towarzyszami, i wołać poczęli: «Zobaczymy! zobaczymy!» Jakoż i zobaczyli niebawem, bo w jednej chwili, nim się połapać mogli, już ich dragoni moi tak sprawnie otoczyli, że wszelaki bunt lub opór był niemożebnym. Wzięto tedy bez tumultu pana kasztelanica i obu pp. Towawarzyszy, szable im wprzód odpasawszy, i według rozkazu mego na hauptwach zawiedziono.
Był przepis taki w regulaminie, że gdy komendant oficera subalterna pod areszt wziął, to o tem znowuż swojej starszyźnie najdalej w dwadzieścia cztery godzin miał raportować. Nietyle przez wzgląd na p. kasztelanica, bom już nie dbał o jego zemstę,