Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/266

Ta strona została uwierzytelniona.

244

cję zupełną, żeś Waćpan uczynił, co należało. Znam ja nasze paniątka, a już najbardziej tego kasztelanica — ale Mości rotmistrzu, czy tobie dopiero mówić potrzeba, jak to u nas w Polsce bywa?
— Jam żołnierz, Mości generale — rzekę na to — a artykuły wojskowe to dla mnie wzgląd jedyny. Ja nie potrzebuję pamiętać na to, jak u nas w Polsce bywa, ale na to, jak być powinno.
— Już ja to wiem odskonale — mówi na to pan generał — żeś ty z sumieniem żołnierskiem sobie począł w tym niefortunnym wypadku, i o to ja się certować z tobą, panie kapitanie, ani myślę. Ale czy Waćpan nie wiesz, żeś w Polsce, ale czy Waćpan nie wiesz, że ojciec i krewni p. kasztelanica to możni panowie, co podniosą clamor taki okrutny, że aż królowi samemu w uszach dzwonić będzie? Czy Waćpan, panie kapitanie, myślisz, że to w pruskiem wojsku, w którem oba służyliśmy, a gdzie rajchsgrafów i baronów pakowano do sztokauzu, jak u nas prostych dragonów? A to Waćpan chyba nie zważyłeś, jakie siarczyste pioruny na głowę sobie ściągasz!
— Wiem, wszystko wiem, i nim pana kasztelanica do aresztu wziąłem, o wszystkiem wiedziałem.
— I nie lękasz się Waćpan zemsty? Ha, wiesz co Waćpan? to mi się podoba, choć mi żal tak zacnego, jak ty, oficera. Mówmy już otwarcie teraz, jak przyjaciele, czy wiesz Waćpan, że sam król Jegomość takich Ostrowieckich u nas się boi?
— Wiem, Mości generale, ale i to wiem, że