Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/272

Ta strona została uwierzytelniona.

250

— Co Waćpan czynisz ze mną? — mówi p. kasztelanic.
— Co mi rozkazano — odpowiada Zawejda.
— Dokąd mnie wiedziecie?
— Gdzie rozkazano.
— Ależ na Boga, panie oficerze — woła kasztelanic — czy mnie mizernie zgładzić chcecie z tego świata! Tożem ja nie zbrodzień żaden, a jak mi gwałt jaki uczynicie, sroga w was pomsta pewno ugodzi za to; o tem pamiętajcie! Ja się tu protestuję przeciw temu, baczcież, abyście nie żałowali!
— Rozkazuję Waćpanu milczeć pod całą srogością mojej plenipotencji, bo mam ostre względem Waćpana rozkazy — ozwał się Zawejda. — Będziemy my żałować, jak na nas kolej przyjdzie, ale teraz kolej na Waćpana do tego przyszła — i radzę Waćpanu po katolicku, raczej o mizernych grzechach żywota pomyśleć, aniżeli się nam przegrażać!
Porwał się z miejsca kasztelanic ze zgrozą i zawołał:
— Człowieku, alboż ty mnie na śmierć wiedziesz?
— Zakazuję Waćpanu pod całą srogością mojej plenipotencji nazywać mnie człowiekiem! — odpowiedział Zawejda. — Zresztą, albo ja wiem, dokąd cię wiodę? Na takowym występku, jakiegoś się Waćpan dopuścił, z szablą na komendanta zuchwale się rzuciwszy, w artykułach wojskowych śmierć stoi.
— Ja chcę krygsrechtu na to! — woła pan kasztelanic.
— To go Waćpan mieć będziesz. A teraz znowu