Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

to jużem ja w innej podchował się szkole i innej żołnierki był zwykły, aby się do tej swobodnej i butnej zabawy przydać. I przypomniało mi się naraz, jak to mój oberszter, pan Koggeritz, kiedy który z oficerów subordynacji ściśle nie chował, w adjustunku jaką fanaberję okazywał, i fantazją swoją się rządził, takiemi słowy go karcił:
— Nauczę ja cię porządku, du polnischer Towarisch!
Zadumałem się tedy z frasunkiem i pytam po chwili p. Pożarki:
— Rozumiem ja teraz Waćpana, panie towarzyszu, i nie dla mnie to chudopachołka taka zuchwała impreza, podjeżdżać pod znak pancerny albo husarski. Ale powiedzże mi Waćpan, czyż już dla ubogiej krwi szlacheckiej niema w Polsce sposobu służyć rycersko? bom się Waszą tą opowieścią o znakach pancernych niepomału skonsternował.
— Masz Waćpan jeszcze wiele innych pułków, w których uczciwy szlachcic służyć może wojskowo Rzeczypospolitej. Masz Waćpan lekką kawalerję i jazdę przedniej straży, a skoro ci się takiej samej niewoli zachciewa, jakiej Waćpan zażyłeś pod komendą pruską, to ją znajdziesz i tutaj w pułkach cudzoziemskiego autoramentu.
— Jadę ja tedy do Warszawy, jako mowa była, panie ojcze! — mówię do mego rodzica i do Andrzeja.
— Jeżeli Waćpan chcesz jechać za wakansem jakim wojskowym, — ozwał się na to p. Pożarko — to mu nie radzę jechać teraz do Warszawy, ale do