Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

I tak gdzie tylko chciała uczepić myśl swoją, aby wysnuć z niej coś pewnego, wszędzie się rwało i rwało, i po każdej takiej próbie kończyło się na tem, że Nasta pochylała smutnie głowę i zamykała rzecz westchnieniem: Hodi! hodi! „trudno, ciężko“, fatalistyczne słowo ruskie, pełne głuchej rezygnacyi, prolog ciężkiej konieczności, której się poddać trzeba, epilog walki, której wygrać nie można.
W Busowiskach, gdzie Nasta mieszkała, nie było ani księdza ani nawet cerkiewki; ludek żył tu bez nauki i opieki religijnej, jak dotąd w tylu górskich wioskach ruskich. To tłumaczy ciemnotę religijną naszej biednej bohaterki i niedostatek jej wyobrażeń chrześcijańskich. Wieś należała do parafii terszowskiej, ale tylko w wielkie święta odwiedzali tamtejszą cerkiew mieszkańcy busowiscy. Nasta raz do roku tylko bywała w cerkwi terszowskiej, a to w Wielką Sobotę, aby bić pokłony przed Płaszczenicą i poświęcić paskę wielkanocną. Tego roku nawet i w ten dzień uroczysty nie była w cerkwi, bo paski i pisanek nie było już święcić dla kogo, a przed płaszczenicą nie miałaby była siły modlić się, boby jej chyba serce pękło od żałości. Ale teraz postanowiła sobie pójść zaraz w pierwszą niedzielę do Terszowa.