Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

czwartek, a to targowy dzień w Samborze, więc i ludzie z Busowisk tam będą, i z Terszowa i ze Spasa; będzie babie śmielej w takiem wielkiem mieście, a z powrotem może ją kto i podwiezie. Nasta nie była jeszcze w Samborze, i jak żyje, takiego dużego miasta nie widziała; Staremiasto pewnie ładne, a gdzie jemu do Sambora! W Samborze taki rynek duży, cały kamieniem wykładany, i ratusz z wysoką wieżą, a na wieży zegar, a nad zegarem złoty jeleń z dużemi rogami świeci w słońcu i z wiatrem się kręci, a co godzina wychodzi na wieżę trębacz i chodzi dokoła i na cztery rogi świata trąbi; i murowane podcienia pełne kramów, że dostaniesz tam wszystkiego, czego dusza zapragnie; i wielkie białe kościoły z czerwonemi dachami, a narodu ze wszystkich stron świata z towarem i po towar moc wielka.
Pokazali Naście, gdzie jest trakt drohobycki, bo na tym trakcie za cmentarzem siedział kamieniarz. Zebrała Nasta wszystką śmiałość i wszystek rozum do kupy, całą swoją inteligencyę mocno ścisnęła jakby w jeden węzełek, i z pukającem sercem weszła na podwórze, na którem dwaj robotnicy w fartuchach, osypani białym pyłem, jakby z młyna wyszli, ciągle stukali młotkami