szego daru, uchwalił komitet postarać się o malarza, któryby wszystko malował, i to, co gromada jako gromada ma płacić, i to, co prywatnym sumptem będzie zamówione, bo malarz taniej zrobi jak na hurt weźmie robotę, a i bałamuctwa nie będzie.
Chodziło teraz o wybór malarza. Strzelbicką cerkiew malował Jabłoński ze Lwowa, ale to majster daleki i drogi; trzeba szukać innego. Na to zabrał głos terszowski djak Soroka i oświadczył, że choćby ten Jabłoński mieszkał tu w samych Busowiskach i chciał malować darmo, to onby na to nigdy nie zezwolił, bo to jest łaciński malarz i nie zna się na ikonach ruskich. Busowiska potrzebują koniecznie, aby to był malarz taki, co umie robić „po grecku, bazantyckim sposobem“. On takiego malarza zna i bardzo go gromadzie rekomenduje; nazywa się Kurzański i mieszka pod Dobromilem. Jestto doskonały majster, co nietylko maluje ale i złocić umie, a wszystko na „bazantycki“ sposób. On się uczył także u Ojca Mitrofana w bazyliańskim klasztorze w Ławrowie, a to już dość powiedzieć i więcej gadać „szkoda pary“. Djak Soroka nie dlatego tak mówi, że Kurzański jest jego szwagier; on jest duchowna osoba i szwagier u niego za nic stoi, gdzie chodzi o chwałę Bożą; zresztą kto ma oczy, ten zobaczy. Kurzański już
Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.