Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.

myślnie na sąd mężczyzn; Matka Boska zanadto im była swojska i nic a nic nie straszna. Przyzwyczajono ich do cerkiewnych obrazów ponurych, wzbudzających lęk w sercach grozą postaci, dziwnie obcych oku. Chłopi busowiscy patrzyli, kiwali głowami i milczeli. Coś w tem było, czego sobie powiedzieć nie umieli, a może czegoś właśnie nie było, co być powinno, tylko że niewiedzieć co.
Tymczasem przybył do Busowisk malarz Kurzański w towarzystwie djaka Soroki. Zgodzony już poprzednio przez gminę do wszystkich robót malarskich i pozłotniczych, twórca „Ziarnka Gorczycznego“ przyjechał z pomocnikiem i z całym technicznym aparatem swojego podwójnego kunsztu, i skoncentrował oczywiście w osobie swojej całą uwagę i ciekawość Busowisk. Ubrany był z pańska i traktował wszystkich z góry, nawet samego wójta Senyszyna, a o sobie mówił zawsze w trzeciej osobie, jakby nie należał do siebie, ale do historyi powszechnej. Kurzański tak a tak zrobi; Kurzańskiemu nie trzeba wiele mówić; Kurzański nie z takimi gadał; Kurzański u samego władyki był na śniadaniu.
Otoczony prawie całą ludnością wioski, Kurzański jak tryumfator udał się do cerkwi, u któ-