Była to Tekla, kobieta bardzo bywała i mądra, która służyła długie lata po miastach i dworach, aż nagle spadł na nią piękny grunt po bezdzietnej siostrze i teraz osiadła we wsi rodzinnej. Ubierała się jak mieszczka, i teraz miała na sobie niebieską sukienną kapotę i kwiecistą chustkę na głowie. Tekla należała do najwyższej arystokracyi Busowisk, tak z majątku jak z ogłady i rozumu; tylko ona jedna mogła mieć taką śmiałość, aby się teraz, w takiej drażliwej chwili, wysunąć naprzód i odezwać z własnem zdaniem.
— To jest Matka Boska! — rzekła stanowczo i jakby karcącym tonem, śmiało patrząc w oczy Kurzańskiemu, który mierzył ją bardzo lekceważącem spojrzeniem.
— To ma być Matka Boska! Kurzański takiej Matki Boskiej jeszcze nie widział! A co to jest za Matka Boska? Kurzański zna Matkę Boską Pokrowę, zna Uspenije, zna egipską, zna Błahowiszczenie, zna Premudrośt — ale takiej Kurzański nie widział.
— Bo to jest Matka Boska Żniwiarka — odpowiedziała niezmięszana Tekla.
— Hi, hi... — zaśmiał się złośliwie Kurzański — Matka Boska „najmitka“; Matka Boska, uważajcie tylko ludzie, tak ubrana jak chłopka,
Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.