Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu na tych ścianach mniszej celi było dość obrazów Bogarodzicy; była taka, co dwa razy powtarzała się na płótnie: raz na ziemi między ludźmi, drugi raz na wysokości w obłokach, to Pokrowa; była taka, co leżała na całunie śmiertelnym, to Uspenje; była trzecia, unosząca się ponad studnią, do której się cisnęli tłumnie monarchowie i książęta tego świata w złocistych mitrach i koronach, to Źródło Żywota; była czwarta z wzniesionemi ku niebu ramionami i z Jezusikiem na piersi, jakby w sercu, który także wznosił dłonie ku górze, a to jest Premudrośt, była jeszcze inna w wysokiej złotej koronie, w złotym płaszczu jak caryca, ale takiej w malowance i z sierpem nie było.
Soroka i Kurzański byli mowcami deputacyi i opowiedzieli staremu czerńcowi, poco tu przyszli, przerywając ciągle jeden drugiemu. Ojciec Mitrofan słuchał, jakby nie rozumiał. Widocznie staruszek był już zdziecinniały i z trudnością tylko wytłómaczono mu sprawę. O. Mitrofanowi rozjaśniły się przymglone oczy, ożywił się widocznie; temat ukochany podniecił na chwilę jego pamięć i przytomność. Ale starzec z całej sztuki, którą tak umiłował, zatrzymał tylko wspomnienie samych formułek i zewnętrznych szczegółów technicznych; na ogar-