się trochę cynobru. On zna i Podlinnyk i Stohław to bardzo uczone księgi, także dla żywopisców; w nich jest cała ikonografia i wszystkie szemata, ale ani w Podlinnyku ani w Stohławie takiej Matki Boskiej niema. Nie maluj Pana Boga twego lekkomyślnie, bo to gorzej, niż gdybyś Go wzywał nadaremnie; ani Jego Syna, ani Jego świętych, patryarchów, anachoretów, stylitów, proroków i męczenników. Nie zabieraj się do dzieła zuchwałem sercem, ani się na twój nędzny rozum nie spuszczaj, bo to będzie malowane bluźnierstwo. On malował zawsze z wielkim strachem Bożym, w pokorze i „pokajaniu“; ale cóż, z duszy na płótno daleka droga, bardzo daleka i bardzo ciężka. Dusza niby widzi, a ręka nie może. On już teraz nie maluje, tylko modli się, aby mu Bóg miłościw dał odpuszczenie, bo on jest człowiek grzeszny, grzeszny, grzeszny... malowanie jego było mizerne a życie jeszcze mizerniejsze...
I tu umilkł staruszek i począł płakać i bić się w piersi, ale w tejże chwili usnął z nieobeschniętemi łzami jak dziecko.
Teraz losy obrazu były już zdecydowane, i to nieodwołalnie, w ostatniej instancyi. We wsi oczekiwano z wielką ciekawością powrotu deputacyi. Żaden z jej członków nie zrozumiał tego, co mówił
Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.