nie miało przeciw temu, gdyby obraz ten wisiał w prywatnem mieszkaniu; z serdecznem upodobaniem patrzałby w galeryi obrazów na tę Madonnę sielską, Madonnę wieśniaczkę i Rusinkę, kupiłby z pewnością jej fotografię — ale w cerkwi wolałby przecież mieć inną.
Teraz zaniepokoił się i zakłopotał bardzo, nie widząc łatwego wyjścia. Ledwie stanął we wsi, kiedy się ujrzał otoczonym przez tłum mieszkańców. Przeciwnicy obrazu, mając na czele członków deputacyi, która była u Ojca Mitrofana, przypuścili szturm prawdziwy do zmięszanego parocha wzywając go, aby kazał wyrzucić obraz z cerkwi.
— My nie chcemy takiej Matki Boskiej — wołał Fedyszyn. — My chcemy, aby była po korsuńsku!
— To jest Matka Boska bez cynabru! — dorzucił Zabereżny.
— Ma być z cynabrem, i taka, jak w cerkwi „stohławskiej“! — krzyczał Czeryszyn, który Stohław wziął za miejscowość.
— Albo jak w Podlinnyku! dodał ktoś trzeci.
— I ma być miara na dziewięć głów, a każda głowa na dziewiątą miarę! — dopominał się cieśla Zubek.
— Nie chcemy Matki Boskiej Najmitki, nie chcemy Matki Boskiej „mołodyci!“ Ma być koniecznie
Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.