— Na kilka minut, na dwie minuty, na jedną. Nie zrobimy interesu, to nie zrobimy — przepadło; ale obaczysz pan coś, co przysięgam, zobaczyć warto!...
— Gdzie mieszkasz?
— U Arona prochownika.
— Nie znam go.
— Idź pan prosto z gospody, każde dziecko powie panu, gdzie mieszka Aron Prochownik. Mam czekać?
— Ha... dobrze!... — rzekł po krótkiem wahaniu Fogelwander.
Szachin zniknął za drzwiami jak strzała.
— Przygoda zaczyna być na prawdę ciekawą i tajemniczą... rzekł sam do siebie Fogelwander. — Jakaś zagadka łączy tych dwóch ludzi: Szachina i Trokima Watażkę. Ale czyż nie mam klucza do tej zagadki?.... Skoro powrócę do Lwowa, a wydobędę z opryszka tajemnicę. A teraz pójść czy nie pójść w odwiedziny do tego handlarza dusz?
Oficer namyślał się. Ciekawość ciągnęła go na umówione miejsce, obawa
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/119
Ta strona została przepisana.
— 115 —