Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/167

Ta strona została przepisana.
— 163 —

awanturniczych zamiarów. Cóż mam do stracenia? Co rzucam na szalę w tym wypadku?
Fantazya młodego oficera rozogniała się coraz bardziej, obudził się w nim żywo wrodzony duch awanturniczy. W tej chwili gotów był podnieść bunt przeciw panu Korytowskiemu, wyprowadzić chorągiew swą do Brodów, wypędzić, Seewalda z fortecy, zrobić najazd na dom Arona prochownika, uwolnić piękną nieznajomą, zburzyć całe ponure domostwo, a na gruzach jego wznieść szubienicę dla Szachina....
Właśnie gdy nasz bohater najzuchwalsze układał plany, otworzyły się, drzwi i wszedł do pokoju nizki opasły człowieczek w dużej peruce pudrowanej, z olbrzymim harbajtlem na plecach, w błękitnym, spłowiałym fraku z ogromnemi metalowemi guzikami, o dużych pomiętnych żabotach i o cieniutkiej a długiej szpadce przy boku.
Był to dr. Bamber, lekarz garnizonu lwowskiego, Niemiec, poczciwy i powszechnie kochany przez oficerów, choć trochę dziwak i nieposkromiony gaduła,