głosiły blizkie przyjście czerni i powszechny mord szlachty i żydów....
Ten i ów biorąc ciemną pogłoskę za fakt, wróżbę rzuconą w trwodze za jutrzejszą rzeczywistość, rozpowiadał z największem przerażeniem, że hajdamacy idą na Lwów, że wyrznęli kawaleryę narodową pod p. oboźnym Stempkowskim, a samego p. oboźnego powiesili na rynku w Brodach....
Wróżono i wróżono, aż wywróżono nareszcie....
Hajdamacy przyszli do Lwowa....
Przyszli istotnie, ale wcale w innej postaci, niż się tego obawiano. Przyszli nie z dzikim okrzykiem szpetnego zwycięztwa, nie wśród bicia dzwonów i ze światłem pożarowej łuny, ale z kajdanami na zbrodniczych rękach, jako jeńcy bez nadziei łaski i przebaczenia, z całem brzmieniem klątwy i srogiego odwetu na pochylonych barkach....
W sierpniu wspomnianego już roku, przybywać poczęli ci wstrętni goście do Lwowa.
Wybiegła ludność naprzeciw, aby przypatrzyć się dzikim postaciom zło-
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/22
Ta strona została przepisana.
— 18 —