Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/225

Ta strona została przepisana.
— 221 —




VIII.
Szturm.

Wyszedłszy z klasztoru, Fogęlwander czuł się prawie odurzonym. Jedna myśl po drugiej cisnęła się do głowy, a żadną nie mógł się zająć spokojnie. Kilka dni ostatnich przyniosło młodemu oficerowi tyle nagłych i głębokich wrażeń, a każde z tych wrażeń tak silnem odzywało się echem w żywej jego wyobraźni — że chwilami zdawało mu się, jakby ten cały dziwny szereg przygód i odkryć niespodziewanych, ta cała tajemnicza intryga, w którą się wplątał mimowoli, była tylko snem fantastycznym...
Szachin, handlarz dusz, którego chód