Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/246

Ta strona została przepisana.
— 242 —

Nieprzyjaciel był straszniejszy liczbą niż oblężniczą siłą. Cały oddział konfederacki prawie wyłącznie składał się z jazdy, a artyleryę ich stanowiły malutkie działka dworskie, nie o wiele straszniejsze od zwykłych wiwatówek. O oblężeniu formalnem, o zmuszeniu załogi do poddania się, nie mogło być mowy — forteca lwowska mogła się dostać Konfederatom tylko za pomocą nagłego, gwałtownego napadu....
Konfederaci idąc na Lwów mieli nadzieję, że albo uda się im namówić załogę do złamania wierności królowi, jako to z tylu oddziałami wojska im się, powiodło, albo że śmiałem, gwałtownem natarciem, zuchwałym szturmem wedrą się, do miasta. Stanąwszy pod murami, rozpoczęli konfederaci od pierwszego planu. Wysłano parlamentarzy do twierdzy z wezwaniem, aby załoga połączywszy się z nimi, do miasta ich wpuściła.
Ale Lwów stał pod komendą oficera, który liczył się do najwierniejszych sług tronu. Korytowski był nieubłaganym przeciwnikiem Konfederacyi Barskiej, a starosta Kicki poświęceniem dla