brodzki po całej Europie, to ogromnym targiem koni. Jak olbrzymie były te targi, ztąd wnosić może najlepiej nasz czytelnik, że w czasie naszego opowiadania zbudowano w Brodach 150 nadzwyczaj wielkich stajen dla sprowadzonych na jarmak koni. Stajnie te jednak nie mogły pomieścić w sobie nawet daleko mniejszej połowy koni, tak że w mieście po rozmaitych stajniach i szopach płacono za dzień od jednego konia dukata w złocie, jako postajenne.
Najrozmaitsze rodzaje i z najrozmaitszych krajów koni, sprowadzano na jarmark do Brodów. Od najszlachetniejszego arabskiego latawca, co lotem strzały mknął się po piasku pustyń skwarnych, aż do małego ruskiego broniaka, co brnął w błocie podolskiem, od tureckich bachmatów i dzianetów aż do opasłego ciężarnika niemieckiej rassy — znaleźć tam można było wszystkie rodzaje, wszystkie chowy, wszystkie rassy...
Ale najwięcej było koni polskich i po nie też głównie się wyprawiano. Kupowano je w znacznych ilościach. Wszystkie niemal armie europejskie wysyłały
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/271
Ta strona została przepisana.
— 267 —