Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/293

Ta strona została przepisana.
— 289 —

handluje prochem. Chodząc po tych lochach, znalazłem „dość duże zakratowane okno nad ziemią... Poznałem zaraz, że okno to nie wychodzi na podwórze, i przez ciekawość począłem wyglądać. Okno wychodziło na małe ciemne podwórko, które snać jest w środku domostwa. Patrze i widzę, jak z góry, z okna tej skrytej części domu wygląda jakaś młoda, śliczna panienka i płacze rzewnie.... Nie mogłem oderwać oczu od tej dzieweczki, taka była piękna a taka nieszczęśliwa....
— Oho, Kwacki w sentymenta się bawi, w romanse! — zawołał Ogarek ze śmiechem — i cóż, mrugnąłeś do niej, nie prawda? Ale żart na bok, to mnie rozciekawia. Czy jesteś pewny, że ta dziewczyna jest jeszcze w domu Arona....
Z pewnością jest, bo ani wczoraj ani dzisiaj żadna żywa dusza nie opuściła tej jaskini....
Porwisz, który nie mógł się wstrzymać, począł gwałtownie dzwonić ostrogami, a twarz rozpromieniła mu się od radości.
— Kwacki! — rzekł teraz Ogarek