Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/299

Ta strona została przepisana.
— 295 —

dnej nie miał dostać nagrody — odpowiedział Kwacki — ale...
— Cóż ale?... — przerwał niecierpliwie Fogelwander.
— Ale to rzecz bardzo trudna — dokończył Kwacki — brama zamknięta skoro zmierzch; cztery srogie brytany, czujne na każdy szelest, krążą po podwórzu. Wiernik Arona ma klucze zawsze przy sobie, a w domu wiem, że jest zawsze sześciu żydów mołdawskich, ludzi silnych, odważnych i dobrze uzbrojonych.
— Nas będzie z tobą czterech... niewielka różnica....
— Ale owa dziewczyna jest w głębi domostwa, a to jaskinia taka głęboka jak czeluść piekielna. Mnóstwo tam drzwi, a każde kute, i każde zamknięte... Nie dostaniemy się do środka, choćbyśmy wtargnęli już na podwórze.. Tymczasem hałas się rozniesie, gwałt okrutny powstanie, przybieży ront nocny, a pan komendant Seewald bardzo proteguje Arona!...
Fogelwander się zamyślił. Ogarek spojrzał na Kwackiego i rzekł:
— Ariodantes! Ariodantes! Nie bę-