Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/304

Ta strona została przepisana.
— 300 —

będziemy pod parkanem. Pamiętaj Kwacki, że powierzamy siebie i swój cel twojemu żołnierskiemu słowu.
— Dotrzymam go, choćbym miał stracić życie! — zawołał Kwacki, i schowawszy dobrze pistolety, wymknął się ostrożnie z domu, oglądając się na wszystkie strony, czyli go kto nie śledzi.
Po wyjściu Kwackiego Fogelwander udał się zaopatrzyć we wszystko, coby mogło być potrzebne do wyprawy. Wkrótce zaopatrzono się w drabinę sznurową, której Fogelwandrowi ustąpił jeden z oficerów z magazynu fortecznego, w latarki, silne powrozy i długie żelazne dłóta.
Przygotowania te zajęły sprzysiężonym prawie całą resztę dnia. Fogelwander najął cztery świeże, rącze konie, które pospołu z krytym wozem zaraz z ciemnością nocy czekać miały na umówionem miejscu, za małym domkiem przedmiejskim, który stał w pobliżu saletrzarni Arona.
Gdy już wszystko było gotowe, powrócili do kwatery i opatrzyli doskonale pistolety. Zmierzch gruby okrył był już