uchodźmy ztąd, uchodźmy, na Boga!
I spojrzawszy z niewymownym lękiem na starą, potworną kobietę, z drżeniem uchwyciła ramię Fogelwandra.
Podczas tej sceny między Erinną a Fogelwandrem, odbywała się druga, mniej piękna i mniej romantyczna. Kwacki krępował silnie ręce starej kobiety, a Ogarek przywiązywał jej usta grubą i szeroką chustką. Wśród tej roboty Ogarek, niewyczerpany w piosenkach, słyszanych niegdyś w Warszawie, nócił z sentymentalną czułością:
Weź tę przepaskę Amora,
Jest to przepaska milczenia,
Nim przyjdzie szczęśliwa pora
Zdradzić miłosne westchnienia!
Właśnie gdy to się odbywało wewnątrz domostwa, na podwórzu saletrzarni zaszły tymczasem rzeczy, których nie przeczuwali nasi bohaterowie. Psy uciszone na chwilę rzuconemi kośćmi, pochowały je w swych budach, i wkrótce ze straszliwem ujadaniem powróciły do miejsca, gdzie je Kwacki częstował. Tu znalazły związanego pachołka i poczęły około niego szczekać