wiemy, dał swój patent rotmistrzowski w zastaw za owe pieniądze, które zaraz później po zielonem suknie stoczyły się w kieszeń włoskiego awanturnika. Mógł chyba przedać swój patent, ale ku temu w tak krótkim czasie nie mogła się nadarzyć sposobność.
Fogelwander musiał tedy opuścić Lwów i Erinne. Polecił ją raz jeszcze czułemu sercu starościny i z tęsknotą w duszy ruszył do Kamieńca. Ogarek musiał zostać we Lwowie, a Kwackiego zostawił nasz oficer także do czasu, w którym nie uda się wyrobić mu przebaczenia u generała Wittego, komendanta kamienieckiej twierdy.
Życie w garnizonie kamienieckim stokroć jeszcze nudniejsze było niż we Lwowie — Fogelwander miewał chwile, w których chciał wyrzec się stopnia i powrócić do Lwowa, a gdyby nie myśl o dwuznacznej przyszłości, byłby zaraz w pierwszych dniach wykonał ten zamiar. Tymczasem zaszły wypadki, które choć groźne i nie bezpieczne, przerwały jednostajność codziennego życia.
Ledwie kilka dni minęło od pobytu
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/336
Ta strona została przepisana.
— 332 —