ko tak długo miał się zatrzymać, dopóki żołnierze jego nie przebiorą się do marszu. Stary Grek wsiadł na luźnego konia i jechał na czele szwadrona obok Fogelwandra, nie mogąc się nasłuchać szczegółów o niewoli i oswobodzeniu swej córki, a coraz to nowemi pytaniami obsypując młodego oficera.
W Żwańcu Fogelwander napisał list do starościny krzemienieckiej, który wręczył Mavrodukasowi, a uszczęśliwiony ojciec najął natychmiast cztery konie i udał się w podróż do Lwowa, aby jak najprędzej obaczyć się z drogiem a opłakanem już dzieckiem. Wkrótce za nim ruszył Fogelwander w marsz ze swoją chorągwią.
Po głowie naszego bohatera roiły się najrozmaitsze myśli... Stanęła mu przed oczyma cała ta dziwna przygoda, której był uczestnikiem, a która tak szybko zbliżała się teraz do swego epilogu. Pojawienie się ojca Erinny i cieszyło i smuciło go zarazem. Cieszyć go i rozrzewniać musiał widok radości ojca, którą niebawem podzielić miała i piękna jego córka — smuciła go i niepokoiła
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/379
Ta strona została przepisana.
— 375 —