z owej wycieczki w jary, Fogelwander stawił się razem z Porwiszem i stróżem janczynieckiej karczmy u pana komendanta generała de Witte i tu o wszystkiem zrobił formalne zeznanie. Zaraz nazajutrz wysłano tam osobną komisye i oddział żołnierzy.
Skarb, który mimo że już nie był cały, miał w istocie ogromną wartość. Deponowano go w twierdzy kamienieckiej, a całą sprawę powierzono osobnej komisyi, której Fogelwander także wręczył brylant i puhar z piastrami. Wydano ogłoszenia, aby właściciele zrabowanych kosztowności zgłaszali się z dowodami. Kielichy i inne sprzęty kościelne pozwracano kościołom, po niektóre znaczniejsze kosztowności zgłosili się prawi właściciele, ale pretensyi do gotówki mało kto mógł udowodnić. Skarbowi latyczowskiemu zwrócono część złupionej kasy, Hospodar Jegomość nie otrzymał nic. Cała sprawa wlokła się nieskończenie długo — aż nareszcie ucichła zupełnie wśród nieszczęśliwych zamieszek domowych — a chcąc podać dokładną historye późniejszą kolei tej
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/400
Ta strona została przepisana.
— 396 —