wachmistrz mocno się zafrasował. Po chwilce namysłu snać wpadła mu do głowy myśl szczęśliwa, bo czoło rozjaśniło mu się zupełnie.... Przystąpił do postawionego na warcie dragona.
— Wyciągnij pobojczyk!
Żołnierz wykonał rozkaz.
Wykręć nabój z muszkieta! Daj go sam, niech go własną ręką nabiję.
Porwisz z własnej ładownicy wyciągnął nabój, opatrzył proch, czy suchy, kilka ziarnek sam starł na paznogciu dla tem pewniejszej próby, wsypał do muszkietu i przybił. Potem zajrzał znowu do własnej ładownicy, wydobył kulę zawiązaną starannie w płatek czerwonego sukna, rozwinął, ujął kulę w dwa palce i pokazując ją dragonowi rzekł:
— Widzisz tę kulę? umyślnie lana na święconej pszenicy. Na wojnie charakternika nie zabijesz, choćbyś go pod samo piąte żebro ugodził, chyba tylko kulą, jak ta, ulaną na święconej pszenicy.... Jeśli nie będziesz potrzebował wpakować jej w serce temu hajdamakowi, to ją oddasz — pod największym rygorem. Rozumiesz?
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/77
Ta strona została przepisana.
— 73 —