mówił dalej w myśli — to musi być wiecej, niż laffa na cały regiment dragonii, choćby i oficerów, i oberoficerów i untersztab i obersztab w to policzyć! Piękny grosz! Gdyby tak mieć choć dziesiątą cześć tego!....
Tu Porwisz włożył machinalnie rękę do kieszeni, gdzie się błąkało kilka samotnych złotówek....
W duszy starego żołnierza obudziła się nagle chęć złota. Począł zazdrościć najpierw Hospodarowi Jegomości, że mu można skraść taką sume, a potem szczęśliwym rabusiom, że z tej możności skorzystali.
— I bądźże tu uczciwym żołnierzem! — rozważał dalej Porwisz — masz traktament mizerny, pókiś zdrów i stare kości jako tako razem się trzymają, a potem.... na starość.... co zrobić? choć giń pod płotem....
Takie i tym podobne myśli kłębiły się po głowie staremu wachmistrzowi, i kto wie, gdyby w tej chwili kto był błysnął złotem, czy Porwisz nie byłby zapomniał o swej wierności i służbistym rygorze?....
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/83
Ta strona została przepisana.
— 79 —