autoramentu, i hetmanów, i pana Korytowskiego, i nieobecnego rotmistrza Fogelwandra, i każdego ze zgromadzonych z osobna. Szedł gąsior za gąsiorem, a Kłyszko rozochocony rzucał talar po talarze. Niebawem gospoda pod Rycerskim Kogutem zawrzała od wesela i ochoty. Gwardyak przewodził konceptami i śmiechem, aż nareszcie chcąc bardziej jeszcze ubawić towarzystwo, zaintował piosenkę:
Nasza pani Greta
Szczególna kobieta....
— Gwardya piesza niechaj milczy, słyszeliśmy już tę piosenkę — zawołał pan namiestnik lekkiego znaku — ale jeśli łaskawa wola, to ja inną zaśpiewam, która w naszej chorągwi bardzo jest lubiona....
— Prosimy! prosimy!
Pan namiestnik lekkiego znaku otarł czuprynę, zrobił minę czułą i z wielkim sentymentem śpiewać począł:
A dokąd jedziesz panie namiestniku,
Że luzak z końmi siodłanami czeka?
Doba już późna, miesiąc na młodziku,
Droga być musi pilna i daleka....