za jego właściciela uchodzi[1]. Pomimo jednak prawdopodobieństwa tego wniosku, nie możemy go w całéj rozciągłości wraz z możliwemi konsekwencyami przyjąć, chociażby nawet już z tego względu, że równocześnie w licznych aktach nieraz instytut kościelny sam jako podmiot praw działa i występuje, a ta różnorodność w wyrażeniach aktów przemawia o ile sądzimy tylko zatém, że ówczesne prawo polskie jasnych w tym kierunku i określonych pojęć nie wytworzyło i nie posiadało. Jeśli w ten sposób będziemy się zapatrywać, to nie trudno nam już oznaczyć, jakie pojęcia oddziaływały na stylizacyę dokumentów naszych, stylizacya ta bowiem jest tylko odbiciem współczesnych teoryi kanonistycznych o osobowości prawnej kościoła i jego instytutów.[2]
Chociaż w pierwszych czasach chrześciaństwa mogło tkwić w kościele wyobrażenie, że Bóg lub święci są podmiotami majątku kościelnego, to jednakowoż rychło wyobrażenie to stało się tylko uzmysłowioném wyrażaniem celu, na jaki ów majątek był przeznaczony, a nie pojęciem prawném ze wszystkiemi pojęcia takiego następstwami. Wykonywanie praw majątkowych było udziałem osób fizycznych, dla tego téż w ręce przełożonych kościoła, którzy go reprezentowali i nim zarządzali, przekazane kościołowi włości i dobra oddawano. Tym przełożonym zwłaszcza większych instytutów kościelnych, stały u boku pewne związki z kollegialną organizacyą, a przytém cały ustrój hierarchiczny kościoła, przedstawiał wielość osób objętych jednym duchem i zmierzających do jednego celu. Była to więc pewnego rodzaju universitas, communitas, związek pewien, który mógł uchodzić za korporacyę a więc za podmiot posiadający w prawie rzymskiém, którym się ko-
- ↑ Oczywiście nietylko sami przełożeni, ale i inni członkowie danego instytutu, co wypływa z owéj często używanéj formuły mieniącéj przełożonego wraz z innymi członkami właścicielem majątku.
- ↑ Zob. wyczerpujące i obszerne skreślenie rozwoju tych właśnie teoryi i pojęć w Gierkego D. deutsche Genossenschaftsrecht T II. str. 526 562 i T III str. 243-275.